Archiwum kategorii: Kalendarz ciąży

Szkoła rodzenia – czy warto?

Pierwsza ciąża i urodzenie pierwszego dziecka zmienia całkowicie życie rodziców. Nie wiedzą oni, czego mogą spodziewać się po porodzie i jak się przygotować do takiej sytuacji. Wielką niewiadomą pozostaje poród, choć w internecie, w telewizji czy w prasie kobiecej i literaturze nie trudno znaleźć dokładne opisy. U każdej kobiety rodzenie dziecka przebiega nieco inaczej i trudno jest porównywać porody względem siebie. Niemniej, solidne przygotowanie do porodu i opieki nad mającym przyjść na świat dzieckiem pomaga w przełamywaniu stresu, jaki towarzyszy młodej matce, czy w ogóle młodym rodzicom. Z tego względu uzasadniona staje się decyzja o pójściu na kursy do szkoły rodzenia. Czy jednak rzeczywiście warto to zrobić?

Przedporodowe lekcje

Szkoła rodzenia dedykowana jest nie tylko przyszłym matkom, ale również ojcom czy osobom najbliższym rodzącej, które mają towarzyszyć jej na sali porodowej. W szkole tej przekazywana jest wiedza o tym, jak wygląda poród naturalny i przeprowadzany przez cesarskie cięcie. Położna uczy, jak pielęgnować i opiekować się noworodkiem.

Często kobiety odczuwają ogromny lęk przed tym, aby zabrać nowo narodzone dziecko po kilku dniach w szpitalu od razu do domu i tam samodzielnie się nim zajmować. Są niepewne tego, jak karmić piersią, co zrobić, jeśli dziecko długo płacze, albo jak pielęgnować pępek po porodzie. Wszystkie takie informacje można uzyskać właśnie w szkole rodzenia.

Powstanie szkół rodzenia nie jest wymysłem nowoczesności. Istniały one od lat i większość rodziców akceptuje taki sposób przygotowań do urodzenia dziecka. Niemniej, czy szkoła rodzenia jest koniecznością dla każdej ciężarnej, zwłaszcza tej oczekującej swojego pierwszego dziecka? Niekoniecznie. Są panie, które znakomicie radzą sobie na porodówce i z opieką nad noworodkiem, pomimo faktu, że nigdy nie uczęszczały do szkoły rodzenia, ani nawet nie rozważały możliwości zapisania się do niej. Kobiety są fizjologicznie przygotowane do rodzenia dzieci, dlatego nawet bez kilkumiesięcznego kursu szkoły rodzenia na pewno uda im się, z pomocą doświadczonej położnej i lekarza ginekologa, urodzić dziecko.

Można dotrzeć do wiarygodnych informacji o porodzie w literaturze i prasie fachowej, albo zasięgnąć opinii doświadczonych matek – choćby własnej, która na pewno pomoże młodej mamie w pierwszych dniach po urodzeniu dziecka.

A jeśli szkoła, to jaka?

W dużych miastach wybór szkół rodzenia jest szeroki i ciężarne mają problem w tym, do której się zapisać? Część wybiera po prostu szkołę zlokalizowaną najbliżej ich miejsca zamieszkania, albo taką, w której kursy miesięczne są najtańsze. Biorąc pod uwagę inne kryteria, warto wziąć udział w szkole rodzenia, która prowadzi urozmaicony program, nie tylko wykłady o porodzie i opiece nad dzieckiem, ale i ćwiczenia praktyczne z udziałem lalek oraz ćwiczenia fizyczne na piłkach, które pozwalają na wzmocnienie mięśni Kegla, ważnych przy porodzie. Dobra szkoła rodzenia zapewnia kursy w godzinach popołudniowych i w weekendy, aby również przyszli ojcowie mogli swobodnie brać w nich udział. Nauka i ćwiczenia powinny odbywać się w małych grupach, a szkoła powinna zapewniać także możliwość konsultacji indywidualnych. Ważne, aby kursy prowadzone były przez osobę przygotowaną do tego, np. położną z dużym doświadczeniem.

Mity o porodzie

Podczas uczęszczania do szkoły rodzenia ciężarna może skonfrontować własne wyobrażenia dotyczące porodu z tym, jaka jest prawda. Na pewno od koleżanek, ciotek i znajomych słyszała wiele mrożących krew w żyłach historii o ciężkich porodach, które nie zakończyły się szczęśliwie. Część z nich jest wymyślona albo mocno ubarwiona. Najlepiej w ogóle ich nie słuchać lub wybierać tylko takie informacje, które wydają nam się w miarę wiarygodne. Później można je potwierdzić w szkole rodzenia, z wykwalifikowaną położną. Wiara w mity może być zgubna dla młodej położnicy i może kreować zaburzony obraz porodu, który niepotrzebnie wywołuje wzmożone poczucie strachu u przyszłej matki.

Dobra szkoła rodzenia powinna przekazywać kursantkom i kursantom rzetelną wiedzę na temat porodu – nie przedstawiać go w sposób wyidealizowany, ale z drugiej strony nie straszyć drastycznymi szczegółami. Pacjentka powinna być świadoma, co ją czeka, do jakich rzeczy ma prawo itp. Musi też wiedzieć, że poród nie jest wydarzeniem, które można w 100 procentach zaplanować. Wszystko może ulec zmianie w toku rodzenia dziecka. Wiele kobiet musi pogodzić się z tym, że nie może urodzić naturalnie i musi poddać się cesarce.

Po porodzie

Nauki ze szkoły rodzenia w szczególności mogą przydać się już po urodzeniu dziecka, kiedy młodzi rodzice zabierają swoją pociechę do domu i są od tej pory zdani na własne siły w opiece i pielęgnacji dziecka. Położna powinna im przekazać wiedzę o karmieniu piersią, o możliwych skutkach niepożądanych np. kolce brzusznej, czy też wskazać, co należy zrobić w skrajnych przypadkach. Przygotowanie merytoryczne do opieki nad noworodkiem powoduje, że młodzi rodzice są spokojniejsi, nie wpadają w panikę, ponieważ wiedzą, co robić.

(nie)Warto?

Trudno jest udzielić jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czy warto pójść do szkoły rodzenia. Jeśli jest to nasze pierwsze dziecko, a w swoim bezpośrednim otoczeniu nie mamy niemowląt lub doświadczonych matek, do których moglibyśmy zwrócić się o poradę i pomoc, szkoła rodzenia jest dobrym rozwiązaniem.

Skurcze Braxtona-Hicksa – czym są?

Dolegliwości ciążowe mogą być niepokojące dla ciężarnej. Skurcze odczuwane w obrębie brzucha i podbrzusza mogą wywołać panikę u kobiety i ojca dziecka, ponieważ będą one utożsamiane z porodem. Nie zawsze jednak rzeczywiście tak będzie. Istnieją bowiem tzw. skurcze Braxtona-Hicksa, które określa się mianem skurczy przepowiadających poród. Kobieta może odczuwać je na wiele tygodni przed rzeczywistym rozwiązaniem. Czym są skurcze Braxtona-Hicksa i czy powinniśmy się nimi niepokoić?

Fizjologiczny objaw

Organizm kobiety już od chwili zapłodnienia, przygotowuje się w pierwszej kolejności do zagnieżdżenia jajeczka w ściance macicy, a później do rozwoju płodu w łonie matki. Następnie, ciało zaczyna stopniowo przygotowywać się do mającego nadejść porodu, a jednym z elementów owych przygotowań są właśnie skurcze Braxtona-Hicksa. Pojawiają się one w II połowie ciąży, a niektóre kobiety mogą je zacząć odczuwać już po 20. tygodniu ciąży. Są one zwiastunem tego, że organizm zaczyna sposobić się do porodu. Nie oznacza to jednocześnie, że poród nastąpi w krótkim czasie. Ciężarne powinny być świadome tego, że skurcze przepowiadające, jak inaczej nazywane są skurcze Braxtona-Hicksa nie są na tyle silne, aby skutecznie wypchnąć płód na zewnątrz, niemniej w ostatniej fazie ciąży to właśnie one inicjują proces skracania się i rozwierania szyjki macicy. Panie często mylą te skurcze z właściwą akcją porodową, stąd też często na porodówkę trafiają ciężarne, które jeszcze nie będą wcale rodzić.

Jak rozpoznać skurcze przepowiadające?

Twardniejący brzuch jest najlepszym sygnałem tego, że kobieta odczuwa skurcze Braxtona-Hicksa. Są to objawy całkowicie naturalne, fizjologiczne, które nie są zagrożeniem dla zdrowia kobiety i jej nienarodzonego dziecka. Skurcze przygotowują macicę do porodu i oswajają ją ze skurczami. Delikatne napięcie czy twardnienie brzucha można odczuwać podczas jego masowania lub gładzenia. Skurcze Braxtona-Hicksa trwają krótko – około pół minuty. W ostatnim etapie ciąży, kiedy jest ona już właściwie donoszona, skurcze mogą powtarzać się nawet co pół godziny i trwać do dwóch minut. Różnią się one w sposób zdecydowany od skurczy rozpoczynających akcję porodową. Skurczom przepowiadającym nie towarzyszy między innymi odejście wód płodowych, co jest jasnym sygnałem zbliżającego się porodu. Występują one samoistnie, nieregularnie i nie wiążą się z innymi sygnałami porodowymi – biegunką czy plamieniem, bólem pleców i brzucha. Nie nasilają się wraz z upływem czasu, a ich częstotliwość nie wzrasta. Najczęściej jest na odwrót – po pewnym czasie ustępują.

Skurcze Braxtona-Hicksa pojawiają się także przy zwiększonym wysiłku, czy choćby w trakcie spaceru. Nie należy się nimi za bardzo przejmować. Napięcie brzucha wynika z tego, że napinają się mięśnie macicy. Może temu towarzyszyć uczucie dyskomfortu lub nawet bólu, który przypomina menstruację. Silne skurcze Braxtona-Hicksa powodują, że kobieta natychmiast musi siąść lub położyć się do łóżka. To sygnał, że trzeba więcej wypoczywać i zmniejszyć swoją aktywność. Na pocieszenie dla ciężarnych można powiedzieć, że większość kobiet oczekujących dziecka odczuwa skurcze przepowiadające, ale nie wywołują one bólu, choć mogą być nieprzyjemne. Jeśli mamy jakiekolwiek wątpliwości dotyczące bólów brzucha czy skurczy, najlepiej zwrócić się o konsultację do lekarza ginekologa prowadzącego ciążę. Dzięki temu unikniemy ciągłego strachu o to, że z nami lub z naszym dzieckiem dzieje się coś niedobrego.

Jak radzić sobie z dolegliwościami skurczowymi?

Niektóre kobiety boleśnie przechodzą skurcze Braxtona-Hicksa. Aby zmniejszyć dyskomfort, powinny więcej odpoczywać, a w czasie samych skurczy zmienić ułożenie ciała. Jeśli skurcz pojawia się podczas siedzenia, warto wstać lub położyć się. Skurcze występujące w pozycji leżącej wymagają rozruszania mięśni. Dzięki temu powinny złagodnieć. Jeśli tak się nie dzieje, w zmniejszaniu dolegliwości pomaga kąpiel w ciepłej, ale nie gorącej wodzie. W ostateczności, za zgodą i w związku z zaleceniem lekarza, można wziąć lek rozkurczający – np. No-Spę.

Planowanie ciąży – wykorzystywane metody

Podjęcie decyzji o posiadaniu dziecka jest kluczowa w życiu młodych ludzi. Często otwiera ona zupełnie nowy rozdział, w którym dwójka osób przestaje być parą, partnerami czy po prostu małżeństwem, ale wchodzi w nową rolę – przyszłych rodziców. Niekiedy etap planowania ciąży i starania się o dziecko trwa latami. Również i w Polsce rośnie problem bezpłodności, ale nowoczesne metody leczenia pomagają, aby pacjenci stali się upragnionymi rodzicami. Istnieje wiele metod planowania rodziny – sztucznych takich jak in vitro czy inseminacje zapłodnionej komórki jajowej, jak i naturalne, które są zdecydowanie najczęściej wykorzystywane przez pary, które chcą mieć dziecko.

Metody naturalne

Wśród naturalnych metod planowania ciąży wymienia się:

  • metodę termiczną,
  • metodę objawowo-termiczna – metodę Rötzera.

Metoda termiczna

Metoda termiczna jest elementem metody Rötzera i jak sama nazwa wskazuje, polega na mierzeniu i interpretowaniu naniesionego na papier wykresu temperatury ciała kobiety. Jest to metoda planowania ciąży i określania płodności kobiety. Opiera się na fakcie, że podstawowa temperatura ciała kobiety zmienia się wraz z postępami w cyklu owulacyjnym. Dlatego też może być ona stosowana także jako metoda naturalnej antykoncepcji.

Temperaturę należy mierzyć w pochwie lub w odbycie, zaraz po przebudzeniu, przed wykonaniem jakiegokolwiek ruchu. Jeśli kobieta wstanie, na przykład po termometr, pomiar już może zostać zaburzony. Każdego dnia temperatura powinna być mierzona o tej samej porze. Można w tym celu kupić np. w aptece termometr owulacyjny. Każde opóźnienie w mierzeniu temperatury wynoszące ponad godzinę może zaburzyć wyniki. Wiarygodne wyniki uzyskuje się przy pomiarze dokonanym co najmniej po 3 godzinach odpoczynku.

Podczas owulacji następuje wyraźne podniesienie temperatury ciała kobiety i mniej więcej właśnie w tym czasie następuje okres największej płodności. Podstawowa temperatura podnosi się wskutek działania hormonu – progesteronu. W cyklu owulacyjnym kobiety występuje faza niższych i wyższych temperatur. Przed wystąpieniem jajeczkowania pomiary temperatury wskazują na niższe wartości, niż w fazie okołoowulacyjnej, owulacyjnej i poowulacyjnej. Dni płodne można wyznaczyć na 6 dni wcześniej, nim nastąpił skok temperatury i kończą się mniej więcej w 3 dni po tym skoku. Jeśli kobieta przez kilka miesięcy mierzy temperaturę w swoim cyklu i zapisuje pomiary, później może wyznaczyć, w które dni w cyklu jest płodna, a w które bezpłodna.

Zdarza się, że skok temperatury w cyklu menstruacyjnym kobiety w ogóle się nie pojawia. Może to oznaczać, że owulacja nie wystąpiła w danym cyklu, a jeśli problem się powtarza – jest to wskazówka dotycząca możliwych problemów z jajeczkowaniem.

Jeśli para stara się o dziecko i współżyła w okresie dni płodnych, a podwyższona temperatura ciała kobiety utrzymuje się przez więcej niż trzy dni po wyraźnym skoku na wykresie, może to być oznaką ciąży, bowiem po zapłodnieniu automatycznie podnosi się poziom progesteronu.

Na temperaturę ciała kobiety w sposób zaburzający wpływają:

  • wysiłek fizyczny,
  • przeziębienia,
  • przemęczenie,
  • zmiana klimatu lub strefy czasowej,
  • picie alkoholu,
  • silne przeżycia,
  • bezsenność,
  • praca w godzinach nocnych.

Jeśli wiemy, że wystąpiły czynniki tego typu, a temperatura ciała okazuje się inna od przewidywanej, należy ją oznaczyć na wykresie i nie brać pod uwagę przy określaniu dni płodnych i niepłodnych w cyklu owulacyjnym.

Metoda objawowo-termiczna

Metoda Rötzera opiera się na obserwacji objawów owulacyjnych, do których zaliczamy:
temperaturę ciała kobiety,
śluz szyjki macicy,
wygląd szyjki macicy.
Odpowiednie zinterpretowanie tego, co dzieje się z organizmem kobiety przynosi odpowiedź na pytanie, czy jest ona gotowa do zapłodnienia. Obserwacje mogą przynieść parze informację, czy rozpoczęła się już owulacja i kiedy jest najlepszy czas na współżycie, które może zakończyć się zapłodnieniem i poczęciem dziecka. Metoda Rötzera prowadzi do wyznaczenia w cyklu menstruacyjnym kobiety dni płodnych, w przypadku których istnieją największe szanse na poczęcie.

Na pierwszy rzut oka metoda objawowo-termiczna jest skomplikowana, ale kilkukrotne obserwacje cyklu miesięcznego pokazują prawidłowości, jakie w nim występują. Kluczowe jest dokonywanie obserwacji w odpowiednich odstępach czasu. Temperaturę kobieta powinna mierzyć zaraz po przebudzeniu, najlepiej w pochwie lub w odbycie, ponieważ temperatur mierzona w innym miejscu, np. pod pachą, może zaburzyć wyniki pomiaru. W ciągu dnia kobieta powinna obserwować swój śluz szyjkowy i samą szyjkę macicy. W zależności od fazy cyklu, w której znajduje się kobieta, wygląd i konsystencja śluzu zmienia się, podobnie jak twardość, stopień rozwarcia i położenie szyjki macicy. Wszystkie obserwacje, zarówno temperatury, jak i śluzu muszą być nanoszone skrupulatnie na kartę obserwacji. Można ją zbudować samodzielnie, np. na papierze milimetrowym lub zwykłej kartce papieru w kratkę, albo skorzystać z licznych aplikacji owulacyjnych w internecie.
Potrzeba co najmniej półrocznych obserwacji i mierzenia temperatury, aby z całą pewnością kobieta potrafiła wyznaczyć u siebie dni płodne i niepłodne.

Wiedząc już, jak należy mierzyć i interpretować skoki temperatury w cyklu menstruacyjnym, warto wiedzieć jeszcze, jak należy oceniać śluz w cyklu. Dobrej jakości, „płodny” śluz jest przejrzysty, śliski, rozciągliwy, a wyglądem najbardziej przypomina surowe białko kurzego jaja. Jeśli przy występowaniu takiego śluzu dojdzie do współżycia z ejakulacją, plemniki znajdą się w środowisku przyjaznym dla siebie, w którym mogą przetrwać kilka dni i przedostać się do komórki jajowej. Złej jakości, niepłodny śluz ma żółtawy lub białawy kolor, jest mętny i lepki.

Podobnie jak na wyniki temperatury, tak na wygląd śluzu mogą wpłynąć czynniki zewnętrzne, zakłócające poprawność stosowania metody Rötzera. Wśród nich można wymienić:

  • spożywanie alkoholu w nadmiernej ilości,
  • choroba przebiegająca z przyjmowaniem leków,
  • codzienne współżycie,
  • przyjmowanie preparatów rozrzedzających śluz, np. syropów wykrztuśnych.